Popularne posty

sobota, 8 czerwca 2013

Skrywane uczucia



**********************************************
   Sora biegł. Coraz mniej czasu. Widział zbrojownie, najokazalszy namiot. Przed wejściem stanął, wziął dwa głębokie wdechy. Teraz  na nim spoczął cały ciężar. Nerwowo ścisnął dwa zawiniątka. Jeśli nie przekona Negai do ucieczki z nim do wioski to... . No właśnie co wtedy zrobi? Uczucia miotały się w nim. Przypomniał sobie wszystkie momenty odkąd się poznali. Pamiętał dobrze ten dzień. Wtedy to ona dołączyła do ich klasy, tego samego dnia pokonała go w rzucie kunai'em i jednocześnie została jego rywalką. Nigdy nie sądził, że kiedykolwiek znajdzie się w takiej sytuacji.
-Negai mogę wejść?- Głos Sory zadrżał.
-Tak.- Powiedziała to tak bezbarwnie. Chłopak wszedł. Dziewczyna pakowała zwoje.
-Musimy porozmawiać- Na dźwięk tych słów Negai odwróciła się raptownie.
-Sora nie powstrzymasz mnie. Zatrzymam Madare, a wy uciekniecie do puszczy czakry.- Patrzyła mu prosto w oczy. Nie ważne co powie nie da mu się powstrzymać.
-Chciałem cię tylko przeprosić, za wszystko.- Chłopak ukrył zawiniątka za peleryną.
-Dlaczego? To znaczy, nie spodziewałam się przeprosin.- Stanęła do niego bokiem. Nie patrzyła mu w oczy.
-Chciałem to zrobić teraz bo ... może już nigdy nie będę miał okazji.-
-Nawet ty we mnie nie wierzysz, prawda?- Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, stanęła przed nim.
-Chciałbym wierzyć ale nie jestem szalony- Pochylił się do niej. Stykali się czołami.
-Wiesz o tym.-
-Więc według ciebie co powinnam zrobić?- W oku Sory pojawił się błysk, nastawiał te rozmowę by trafić na to pytanie.
-Wziąć mnie ze sobą.- Głos chłopaka był pewny siebie zupełnie jakby wierzył w swoje słowa. Negai delikatnie uśmiechnęła się pod nosem.
-Nie, jest zbyt wielu rannych do przetransportowania, a poza tym jesteś medykiem.-
-Za bardzo mi zależy żeby dać ci odejść.-
-Przestań mnie kokietować Sora, na mnie nie działają twoje sztuczki.- Chłopak przyglądał się jej, te zielone oczy, ich będzie mu brakować najbardziej. NIE. Odgonił od siebie te myśl.Może już nigdy nie będę miał okazji. Pochylił się chciał ją pocałować.  Dziewczyna odsunęła się i wymierzyła mu policzek.
-Co ty robisz!?-
Sora oniemiał nie myślał. Westchnął ciężko.
-Czyli chcesz się poświęcić... dla nas to znaczy dla wioski .- Chłopak wyciągnął ukryte wcześniej dwa zawiniątka. Podał je Negai.
-Co to jest?-
-Zobacz.- Dziewczyna rozwiązała linki trzymające materiał. Zaczęła rozwiązywać zawiniątko. Jej oczom ukazał się wspaniały miecz. Negai trzymała go przed oczami. Delikatnie przejechała palcem po zimnym ostrzu.
-Sprawdź napis, sam go grawerowałem.- Dziewczyna obróciła miecz z boku ciągnęły się ozdobne litery.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym z nich jesteś ty."
-Dziękuję- W oczach Negai stanęły łzy. Była pewna swojej decyzji spróbuje uratować Sore i innych bliskich jej shinobi.
-Tu jest specjalna mikstura, która pozwoli ci odnowić czakre ale pamiętaj, że aby jej użyć musisz być pozbawiona nawet najmniejszych ilości czakry.- Sora wcisnął jej w rękę drugie zawiniątko. W środku kryła się strzykawka.
-Muszę ruszać.- Jej ton znów stał się obojętny. Odwróciła się na pięcie w stronę wyjścia.
-Do zobaczenia.- Negai w ostatnim momencie podbiegłą by przytulić przyjaciela. Spojrzała mu w oczy i wyszła.
Sora stał chwilę oczarowany.
To nie koniec Negai przyrzekam, odeskortuje wioskę medyków i dołącze do ciebie...